Jest ogólny temat o Japońskich Kreskówkach - Anime.
Moje dwa ulubione to Wolf's Rain oraz Zero no Tsukaima.

Wolf's Rain opowiada o czwórce wilków dążących do raju, którego bramy otworzą się, gdy nastąpi koniec świata. Nie jest to śmieszne anime, bardzo, bardzo poważne - bardzo wzruszające i piękne. Daję słowo, po każdym odcinku leci przepiękna piosenka "Gravity", co jeszcze bardziej mną wzruszało. I przyrzekam, płakałam przy końcowych odcinkach tak, że cała rolka papieru toaletowego poszła - i płakałam, nie jakieś łezki ciekły.

Zero no Tsukaima to jest już przeciwieństwo - jest to anime najśmieszniejsze, jakie oglądałam. Czasami są sceny takie mniej więcej zboczone, anime jest jakoś od 12 lat. Cała fabuła w tym, że istnieje oprócz świata ludzkiego świat magii i czarodziejstwa. Tam niesforna Louise, niezdara wielka () przywołuje chowańca człowieka o imieniu Saito. Saito to jeden wielki zboczeniec, który nieustannie zagląda dziewczynom pod spódnice i gapi się na biust (w tym Louise go nie ma, więc jest zazdrosna) , a zawsze gdy to zrobi, to akurat wpada Louise i go batem biczuje. Świetne teksty, fabuła, płakać tu można ze śmiechu.

Princess Mononoke nie jest najnowsze, ale jest pełnometrażowe i bardzo wciągające. Bardzo mi się podobało.

Moją przygodę z Clannadem dopiero zaczęłam, więc nie mam wyrobionego zdania, chociaż zapowiada się "fantastico".

Jigoku Shoujo objerzałam 1 odcinek, no, no, no i nie wiem dlaczego przerwałam nagle i od dawna nie oglądam. Jest to horror.

Elfen Lied - Mówię sobie "W sobotę obejrzę" ale ciągle bierze mnie strach, otóż jest to anime od 16 lat szczerze mówiąc, więc krwi tam w szczególności nie brakuje. Trzeba mieć stalowe nerwy, chociaż uważam widząc, że to równierz świetne.

Znam jeszcze inne anime, nie warte większej uwagi.